Wstrząsające rozpoczęcie - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice
15 minut, które wstrząsnęło Polkowicami - tak można nazwać rozpoczęcie pierwszego finałowego pojedynku w Ford Germaz Ekstraklasie pomiędzy Wisłą Can Pack Kraków i CCC Polkowicami. Właśnie ten fragment zadecydował o końcowym pewnym triumfie Białej Gwiazdy. Przed rozpoczęciem meczu w obozie gospodyń czuć było niepokój, ale zawodniczki zadbały o to, żeby tak sztab szkoleniowy, jak i fani, nie musieli się mocno denerwować podczas tego starcia.
Krzysztof Kaczmarczyk
Zgodnie z zapowiedziami krakowianki przystąpiły do rywalizacji bez Magdaleny Leciejewskiej, która po hali poruszała się przy pomocy kul. Nerwów w obozie Białej Gwiazdy zatem nie brakowało, a dowodem na to jest fakt, że trener Jose Ignacio Hernandez do pierwszej piątki zamiast Jeleny Leuczanki, desygnował Paulinę Gajdosz, która dzięki temu zdołała rozegrać pierwsze sekundy w obecnym sezonie i to od razu w finale!
Na parkiecie już jednak nerwów nie było widać. Koszykarki spod znaku Białej Gwiazdy rozpoczęły niezwykle zmobilizowane i skupione na celu, jakim była wygrana. Wszystko to było widać na tablicy wyników, która w piątej minucie pokazywała już dwunastopunktowe prowadzenie gospodyń, gdy zza łuku celnie przymierzyła Erin Phillips. Australijka grała znakomicie nie tylko w ofensywie, ale i defensywie, a Wisła spokojnie kontrolowała wynik.
Jeszcze lepiej było po krótkiej przerwie, kiedy to w rolę egzekutorki wcieliła się Leuczanka. Białorusinka zdobyła 9 punktów z rzędu dla swojego zespołu, a rywalki nie miały żadnego pomysłu, jak zatrzymać rozpędzone gospodynie. Gdy zza linii 6,75 trafiła Katarzyna Krężel ekipa trener Hernandeza prowadziła już 44:15! W końców Pomarańczowym udało się nieco zmniejszyć straty, ale do szatni na przerwę schodziły w fatalnych nastrojach.
- Pierwsza połowa była naprawdę bardzo dobra w naszym wykonaniu. Zagraliśmy w dobrym tempie. Byliśmy głodni gry, a zawodniczki były świeże, bo przecież cały tydzień nie graliśmy - cieszył się trener Hernandez z postawy swojego zespołu w pierwszych dwudziestu minutach gry.
Po powrocie do gry Pomarańczowym udało się ograniczyć poczynania w ataku krakowianek. Te zaczęły popełniać proste straty, a dzięki temu rywalki z każdą minutą miały szanse zmniejszać swoje straty. Te w pewnym momencie zmalały już do "zaledwie" 19 oczek, ale w końcówce tej części spotkania dwie skuteczne akcje Gunty Basko dały 25 punktów przewagi przed ostatnią kwartą.
Ostatnia ćwiartka nie mogła już niczego zmienić w pierwszej konfrontacji finałowej serii. Pewna swego Wisła Can Pack spokojnie kontrolowała tempo gry i wynik meczu. Polkowiczankom co prawda udało się odrobić kilka punktów, ale w żadnym wypadku nie mogły zagrozić krakowiankom, które ostatecznie wygrały w pełni zasłużenie czyniąc pierwszy krok w drodze po mistrzowski tytuł.
- Musimy bronić, bo nie jesteśmy drużyną, która zdobywa po 90 czy 100 punktów w meczu. Niestety w pierwszej połowie nasza defensywa była fatalna i to ustawiło cały mecz - podsumował spotkanie Krzysztof Koziorowicz, szkoleniowiec CCC. - Musimy pokazać, że mamy charakter. Mnie nie zadowala to, że mamy już brązowe medale. Mentalność sportowca nie pozwala na to, żeby odpuścić.
Z pewnością jedną z bohaterek spotkania była Jelena Leuczanka, która pojedynek zakończyła jako najskuteczniejsza zawodniczka meczu, notując na swoim koncie 20 punktów. Do tego Białorusinka dołożyła 12 zbiórek i w pełni potwierdziła wszystkie swoje walory. - Musimy pozostać w pełni skoncentrowane, bowiem to tylko jedno zwycięstwo. Skupiamy się na tym, żeby jak najmocniej walczyć w defensywie, bowiem chcąc wygrywać tytuły, właśnie to jest kluczem - oceniła pierwszy finałowy pojedynek Leuczanka.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.